Łączna liczba wyświetleń

piątek, 29 czerwca 2012

100 post

Z okazji 100 postu na bloggerze przedstawię poniżej wszystkie informacje, potrzebne do zrozumienia jak i wykorzystania nowszych postów.

-Hipnoza (grec. ύπνος = ýpnos, w wolnym znaczeniu sen) – stan psychiczny częściowego wyłączenia świadomości, pomiędzy snem, a jawą, charakteryzujący się wzmożoną podatnością na sugestję.
Hipnoza jest wykorzystywana w psychologii klinicznej i hipnoterapii, między innymi jako jedna z metod diagnozowania i leczenia zaburzeń nerwicowych  oraz w terapii uzależnień. Hipnoza pozwala na wydobycie z obszarów podświadomości zapamiętanych obrazów i sytuacji, dzięki czemu znajduje zastosowanie w kryminalistyce.
-Kalendarz księżycowy (lunarny) – kalendarz oparty na fazach Księżyca. Rok księżycowy ma 354 dni i dzielony był na 12 miesięcy synodycznych (po 29 lub 31 dni). Różnica około 11,25 dni w stosunku do roku słonecznego powodowała przesuwanie się pór roku w stosunku do miesięcy roku kalendarzowego.
Znany był wszystkim ludom starożytnym. Konsekwencją stosowania tego kalendarza była pogłębiającą się różnica między czasem mierzonym ruchem Księżyca a czasem mierzonym ruchem Słońca. Większość ludów starożytnych była świadoma tego problemu. Babilończycy używali kalendarza, który składał się z 12 miesięcy liczących na przemian 29 i 30 dni, a więc w sumie 354 dni. Przy takim sposobie odmierzania czasu, po trzech latach brakuje mniej więcej 3 razy 11, czyli 33 dni w stosunku do kalendarza zwrotnikowego. Różnica ta stale wzrasta, po prostu dlatego, że rok słoneczny liczy 12 miesięcy księżycowych plus około 11 dni. Aby rozwiązać tę kwestię, każdy miesiąc został przypisany do określonej grupy gwiazd. Kiedy więc jakaś gwiazda nie pojawiła się w danym miesiącu, wtedy władca podejmował decyzję o dodaniu 13 miesiąca.
W kalendarzu rzymskim miał 355 dni, a rok księżycowy uzgadniano co pewien czas z rokiem słonecznym przez dodanie miesiąca przestępnego o 22 lub 23 dniach. Kalendarz muzułmański przyjmuje, że jeden rok ma 354 dni, a drugi 355. Dzięki odkryciu greckiego astronoma Metona (V w. p.n.e.), który stwierdził, że co 19 lat cykl księżyca się powtarza, można było rozpocząć prace nad unowocześnieniem kalendarza.
-W.Z.

czwartek, 28 czerwca 2012

Hipnoza

Hipnoza


Większość ludzi zgadza się co do tego, że hipnoza robi coś z Twoim mózgiem - szczególnie coś, co sprawia, że ludzie wygłupiają się na pokazach hipnotyzerów. Jak jednak naprawdę wpływa ona na ludzki mózg? Czy może sprawić, że ludzie idealnie przypomną sobie zdarzenia z przeszłości? Czy pohipnotyczne sugestie to stek bzdur? Jaka jest prawda na temat hipnozy?

Historia hipnozy

Prawie każda kultura na świecie posiada historię transów hipnotycznych. Niektóre uznawały je za spirytualne lub duchowe, większość jednak zaczęła robić z nich użytek zaraz po tym, jak zostały odkryte. W Indiach i Chinach znajdujemy starożytne zapiski mówiące o hipnotycznych transach używanych do uśmierzania bólu podczas operacji chirurgicznych. Ta praktyka przeniosła się do Europy, gdzie w 1794 roku młody chłopiec przechodzący operację usunięcia nowotworu został zahipnotyzowany. Chłopcem tym był Jakub Grimm, który później sam i ze swoim bratem opisał kilka transów hipnotycznych w księdze czarodziejskich opowieści.

Gdy pojawiły się eter i anestezja, hipnoza wyszła z użycia. Społeczność medyczna w większości odrzuciła przesłanki mówiące o zmniejszaniu bólu i sugestiach hipnotycznych. W międzyczasie Hollywood wykorzystał hipnozę jako narzędzie fabuły, dodając do niej fantastyczne cechy, które publiczność uznawała za jeszcze bardziej nieziemskie. W końcu osadzono hipnozę w przemyśle rozrywkowym, gdzie daje ona ludziom moc do czynienia rzeczy ekstremalnie szalonych, z ekstremalną szczerością (widok niektórych martwo-szczerych dzieci dających przemówienia godne nagrody Grammy jak gdyby były klonami Ricky Martina przekonał mnie, że hipnoza musi posiadać nad ludźmi władzę). Ale zasięg mocy hipnozy zawsze był obiektem debat.

Jak hipnoza wpływa na mózg

Osoba znajdująca się w stanie hipnotycznym będzie się wydawała rozstrojona, ponieważ jedną z oznak prawdziwej hipnozy jest zmniejszenie mimowolnych ruchów oka do momentu, w którym głęboko zahipnotyzowanym ludziom trzeba będzie przypominać o mruganiu. To daje obserwatorowi wrażenie, że zahipnotyzowany nie zwraca na niego uwagi. W rzeczywistości, zwraca nad-uwagę. W porównaniu z resztą mózgu, wiele obszarów uaktywnia się, gdy osoba jest wprowadzana w stan transu hipnotycznego. Wszystkie obszary, które zaczynają świecić w trakcie hipnozy, są aktywne również wtedy, gdy osoba koncentruje się na obrazowaniu mentalnym - poza jednym. Jak wiele obszarów mózgu, przedklinek zaświeca się podczas wykonywania wielu różnych zadań związanych ze świadomością siebie. Zajmuje się również wzrokowo-przestrzennymi aspektami mózgu, pozwalając nam zorientować się, gdzie znajdujemy się w przestrzeni.

W skrócie, gdy jesteśmy zahipnotyzowani, potrafimy skoncentrować się intensywnie na stworzonym przez nas obrazowaniu (lub obrazowaniu zasugerowanym nam), nie umieszczamy jednak siebie jako części tego obrazowania. Tracimy pamięć o tym, co sami robimy i jakie sądy zwykle wydajemy, zwiększając przy tym zdolność do myślenia o całej gamie wyobrażonych sytuacji. To wyjaśnia sposób, w jaki dorośli potrafią się zachowywać pod wpływem hipnozy, lub też w jaki sposób mogą oni pozostawać spokojni i opanowani w sytuacjach, które innym razem wyprowadziłyby ich z równowagi. Jak daleko jednak sięga ten proces?

Hipnoza


Siła hipnozy

Jedną z najbardziej niewiarygodnych cech ludzi znajdujących się w stanie hipnozy jest przypuszczalna zdolność do przypominania sobie szczegółów przeszłych wydarzeń, o których osoba świadomie zapomniała. W filmach każdy znajdujący się pod wpływem hipnozy człowiek nagle nabywa fotograficzną pamięć (dokładnie w momencie, gdy próbuje zobaczyć twarz mordercy). Istnieje debata, a sami hipnoterapeuci twierdzą, że pomogli ludziom odtworzyć ich działania poprzez hipnozę i przypomnieć sobie miejsca, w których, powiedzmy, zgubili przedmioty lub wartościowe papiery.

Jednak duże badanie przeprowadzone przez Uniwersytet Stanowy w Ohio poddaje w wątpliwość to, czy hipnoza rzeczywiście zwiększa ludzką pamięć do takiego stopnia. Gdy dwie grupy studentów, jedna zahipnotyzowana, druga tylko zrelaksowana, zostały zapytane o daty pewnych wydarzeń historycznych, obie grupy poradziły sobie z tym równie dobrze. Jedyna różnica polegała na tym, że gdy poinformowano ich, że w ich odpowiedziach pojawiły się pewne błędy, ci zahipnotyzowani zmienili mniej odpowiedzi niż ci zrelaksowani. Hipnoza zyskała jeszcze gorszą reputację, gdy była stosowana przez psychologów do "odtworzenia" utraconych wspomnień, często dotyczących przemocy w dzieciństwie, które nigdy się nie wydarzyły.

Hipnoza jednak posiada moc czerpania z pamięci w taki sposób, w jaki nie czyni tego żadna inna technika. Co najważniejsze, potrafi wywołać tymczasową, odwracalną amnezję. Ten stan jest ekstremalnie rzadki, ponieważ wielu amnezyków nie odtwarza swoich wspomnień i niektórzy pechowcy nie potrafią utworzyć nowych.

Choć nie wszyscy zahipnotyzowani pacjenci mogą mieć usuwane wspomnienia, i żaden z nich tego nie robi dopóki nie zostanie o to poproszony, efekty potrafią być zaskakujące. Na przykład całe wspomnienie może zostać przywrócone jednym słowem. To wskazuje, że hipnoza nie wymazuje wspomnień, ale po prostu tymczasowo wyłącza system odzyskujący. Pewnej kobiecie powiedziano, że nie może przypomnieć sobie słowa "sześć", więc na pytania matematyczne odpowiadała "siedem". Pewien mężczyzna zapomniał swojego własnego imienia. Każde wspomnienie można usunąć.

Ale wspomnienie nie znika. Grupę studentów zahipnotyzowano i powiedziano im, żeby zapomnieli o krótkim filmie, jaki właśnie obejrzeli. Podczas gdy nie byli w stanie odpowiedzieć na pytania dotyczące filmu, nie mieli problemów z przypomnieniem sobie, że ów film został, na przykład, nakręcony podręczną kamerą. To była jedyna zawartość, jaką wymazano. Ta zdolność do przypominania sobie i reagowania na kontekst rzeczy bez przypominania sobie samej rzeczy to sugestia pohipnotyczna. To zasugerowane działanie, które staje się sensowne w kontekście (jak sięganie po telefon gdy słyszymy dzwonek), ale nie w danym momencie (gdy z pewnością zostawiłeś telefon w domu). Osoba jedynie nie myśli o tym, na co reaguje, nim zareaguje.

Hipnoza


Inną niesamowitą zdolnością hipnotyczną jest, przypuszczalnie, wymazywanie bólu. Sensowne wydaje się, że ludzie mogą czuć się mniej świadomi samych siebie, gdy część mózgu odpowiedzialna za samoświadomość jest wyłączona, oraz że ich percepcja może zostać zastąpiona przez część mózgu zarządzającą postrzeganiem, jednak ból jest czymś innym. Jedną z głównych funkcji bólu jest zmuszenie osoby do porzucenia marzeń i zwrócenia uwagi na rzeczywistość. Ból jest włamującym się do środka światem zewnętrznym.

Naukowcy badający percepcję sądzą jednak, że nasze doświadczenie jest kształtowane bardziej przez to, jakiego bodźca oczekujemy, aniżeli przez sam bodziec. Dziesięć razy więcej włókien nerwowych wprowadza informacje aniżeli je przekazuje. Większość ludzi doświadczy uczucia obecności kształtu w ich kieszeniach oraz dezorientacji do momentu, gdy uświadomią sobie, że to tylko pognieciona recepta - w tym punkcie doznania wydają się podobne.

Co więcej, większość ludzi będzie przypominało sobie swędzenie lub kłucie, gdy zobaczą poważniejsze obrażenia niż się spodziewali i wówczas zaczerwienią się z bólu. Na przykład, zahipnotyzowana osoba przechodząca operację może być zdolna do przekonania samej siebie, że doświadcza dyskomfortu wynikającego z użądlenia przez owada aniżeli cięcia skalpelem. To, w połączeniu ze stanem wymuszonego relaksu, może spowodować całą tę różnicę.

Najmroczniejszy aspekt hipnozy - czyli to, do jakich działań może ona doprowadzić osobę wprowadzoną w trans - wciąż jest okryty tajemnicą. Większość hipnotyzerów czyni ogromne starania by podkreślić, że nikt nie jest zniewolony, będąc w stanie hipnozy, i że nie można sprawić, by osoba zahipnotyzowana zrobiła coś, czego nie chce. Oczywiście, takie jest ich stanowisko. Naukowcy, z oczywistych względów, są niechętni sugerowaniu ludziom, by zabili kogoś, będąc zahipnotyzowanym, i sprawdzaniu wyników. Być może najlepszym testem tegoż nie jest nauka, lecz historia. Choć istnieją legendy o ludziach znajdujących się pod wpływem złych mistrzów czyniących niewysłowione rzeczy wbrew ich woli, tak naprawdę nie było prawdziwych przypadków. Nie martw się więc, jeśli wybierasz się na pokaz hipnotyzerski. Po prostu... nie siadaj w pierwszym rzędzie.

Esther Inglis-Arkell, IO9.com
Tłumaczenie i opracowanie: Ivellios
Ilustracje: Wikimedia Commons, Sinisa Botas
Źródło: Paranormalium.

Kiedy i jak wywoływać demony?

Przede wszystkim, należy pamiętać o tym, by przywoływać duchy o właściwej porze. Salomon powiada, że najlepiej w tym celu wybrać 2, 4, 6, 8, 10, 12 lub 14 dzień miesiąca księżycowego. Pozostałe dni nie przyniosą nam pożytku. Ponadto, trzeba sporządzić w metalach pieczęcie tych duchów. A każdemu z urzędów przysługuje inny kruszec. Z tej racji, pieczęcie królewskie wyrabia się w Słońcu (złocie), domeną markizów jest Księżyc (srebro), książąt - Wenus (miedź), prałatów - Jowisz (cyna), rycerzy - Saturn (ołów), przywódców - Merkury (rtęć), hrabiów - Wenus (miedź) i Księżyc (srebro), zmieszane ze sobą w równych proporcjach, etc.
Wszystkie wymienione tu duchy znajdują się we władaniu AMAYMONA, KORSONA, ZIMIMAYA (ZIMINIARA) i GOAPA, Czterech Wielkich Królów rządzących czterema stronami świata: wschodem, zachodem, północą i południem. Pod żadnym pozorem nie wolno ich przywoływać, chyba że istnieje po temu szczególnie ważna okazja. Należy wtedy zmusić ich do wysłania swoich pełnomocników, zgodnie z dalej przytaczanymi inwokacjami i zaklęciami. Odpowiednia pora do przywoływania królów wypada na czas między dziewiątą rano a południem oraz od trzeciej popołudniu aż do zmierzchu. Markizów należy przywoływać od trzeciej popołudniu do dziewiątej wieczór oraz od dziewiątej wieczorem aż do świtu. Książąt wolno przywoływać, gdy jest ładna pogoda, od świtu do godziny południowej. Prałaci gotowi są zjawić się o każdej porze. Rycerze pokazują się tylko o świcie oraz od czwartej popołudniu aż do zmierzchu. Przywódców można zaklinać o każdej porze dnia. Nikt jednak, poza ich własnym królem, nie jest w stanie wyciągnąć ich z kryjówki, gdy zapadnie zmrok. Najmniej kłopotów sprawiają hrabiowie, których można przywołać o dowolnej porze dnia. Odpowiednimi do tego miejscami są lasy, tereny odludne, nie zakłócane żadnymi obcymi dźwiękami, etc.

Jest to fragment książki Goecja, w tłumaczeniu Dariusza Misiuny.

Runy- właściwości


Wędrując po forach ezoterycznych, nie sposób nie natknąć się na dział runiczny a w nim porady jak to kurzajki, grypę, raka i bolący łokieć runami się wspaniale leczy.
Najczęściej "przepisy te" mają tyle wspólnego z technikami leczenia przy pomocy run, co zeszłoroczny śnieg z trzęsieniem ziemi w Honolulu.
Uważam, że same runy to nade wszystko litery służące do zapisu języków plemion germańskich, zarówno jako znaki fonatyczne jak i słowa powiązane (np. Mannaz - człowiek), więc jeśli w procesie leczenia chcemy się tylko do nich ograniczyć, to równie dobrze można po prostu napisać alfabetem łacińskim "[tu wstaw nazwę choroby] won" - podziała z taką samą mocą wewnętrzną, choć ze względu na powszechną znajomość w/w alfabetu, będzie mniej tajemnicze.
"Egzotyka" alfabetu nie czyni go potężniejszym od innych, chyba że dla ludzi o słabych umysłach.
Ile razy widzę tak bezrozumnie używane runy, przypomina mi się taka reklama, gdzie Chińczyk tatuował swoim amerykańskim klientom różne znaczki chińskiego alfabetu... oni się potem chwalili, między sobą, że mają "uśpionego tygrysa", "wielkiego smoka" etc... a po spodem leciała informacja "tu pisze kurczak po pekińsku" a tu "zupa rybna".
Mniej więcej w ten sposób "działa" magia run ezoterycznych. W oderwaniu od całej kultury, mitologii etc, nie jest niczym innym jak "wmawianiem babie, że chłopu trzeba położyć jajka na oczy, a potem, jak nie zadziała, że to daltego, że dało się dociągnąć tylko do pępka".
Oczywiście jeśli traf zechce i problem "sam minie" albo na skutek zastosowania równocześnie innych środków, to "moc run wielka jest" i "chwała wielkim ezo-runistom".
Aby nie było jednak, że artykuł jest tylko krytyką praktyk ezoterycznych, nie wnoszącą ponad to nic konstruktywnego, przyjrzyjmy się choćby pobieżnie, paru zachowanym śladom technik leczniczych, bądź zapobiegających problemom, znanych z literatury i zachowanych zabytków.
Zacznijmy od inskrypcji runicznej, zwanej zaklęciem z Canterbury:
kuril sarţuara far ţu nu funtin is tu ţur uigi ţik ţ(u)rsa trutin kuril
sarţuara uiţr aţrauari
Tłumaczenie:
"Kurilu ran sprawdco, odejdź, zostałeś znaleziony. Thor cię uświęci (w znaczeniu wyganiania), Władco olbrzymów, Kurilu sprawco ran. Przeciw ropnemu krwawieniu."
Zaklęcie to zostało znalezione na marginesie manuskryptu, pochodzącego z 1073r. - jak na magiczne inskrypcje runiczne, jest więc bardzo późne. Zapisano je za pomocą run Futhorcu Anglo-saxońskiego.
Jak widać, nie jest to pojedyncza runa, czy zbitek paru znaków "o magicznych właściwościach", lecz pełne zdanie. Tym bardziej znamienne iż pokazuje, że do leczenia choroby jest potrzebna zarówno diagnoza (bez niej nie wiemy co/kto jest przyczyną - w tym wypadku Kuril - olbrzym) jak i wybór metody leczenia, nie opierający się na pseudomagicznych właściwościach pojedynczych znaków, lecz na wezwaniu do pomocy Thora - boga, który był uważany między innymi za obrońcę ludzi. Co więcej napis wskazuje również dokładną dolegliwość, jakiej uleczeniu ma służyć.
Zaklęcie to jest porównywane z innym znaleziskiem, równie interesującym a jest nim amulet z Kvinneby. Znaleziony jako mała, około 5 cm blaszka miedziana, z dziurką, prawdopodobnie przeznaczoną do przewleczenia rzemienia, zawiera aż 143 znaki runiczne, pisane bustrofedonem (w kolejnych linijkach na przemian od lewej do prawej).
h(i)RiurkimsutiRkuþiRbirk bufimeRfultihu þisþeRuisinbral tilufranbufaþorketih ansmiRþemhamrisamhyR hafikamflyfraniluit feRekiafbufakuþiRu untiRhanumaukyfiRhan um
Tłumaczeń tej inskrypcji jest kilka (co nie jest niczym wyjątkowym w wypadku inskrypcji runicznych).
Ostatnie mi znane, autorstwa Joanny Louis-Jensen z 2001 roku, kontynuje idee przewodnie Ottara Gronvika z 1992 idącego śladem translacji Lindquista z 1987 roku, gdzie grały rolę również zawarte w inskrypcji bindruny (tak tak, stosowano je głównie dla zaoszczędzenia miejsca, bo zmieszczenie 143 znaków na 5 cm. blaszce to nie jest prosta sprawa), brzmi w wolnym tłumaczeniu następująco:
"Padam przed Tobą w pył Panie, ja Bufi cierpiący na skóry chorobę. Ty wiesz jak uleczyć Bufiego. Niech Thor swym młotem obroni mnie przed Amr. Amr nieszczęście sprowadził. Niech zło odejdzie. Ja Bufi wzywam. Bogowie są nademną i podemną. "
Jak widać, ponownie mamy zarówno określenie typu choroby, jak i jej sprawcy - prawdopodobnie olbrzyma o imieniu Amr. Jest również analogiczne wezwanie do opieki i ochrony przez Thora, być może również do któregoś z bóstw podziemi - jeśli tak, stan Bufiego mógł być naprawdę ciężki. Porównując te dwa zaklęcia z typowymi ezobzdurami typu "użyj Gebo" albo "napisz czerwonym pisakiem na kartce Hagalaz Isa Mannaz" - to wnioski nasuwają się same.
Oczywiście istnieją też opinie, że runy "nie mogą zaszkodzić", a jednak wystarczy sięgnąc do literatury i przeczytać "Sagę o Egilu", aby to mylne wyobrażenie prysło jak bańka mydlana.
Egil zapytał kim jest, gdyż wzruszył go jej okropny stan. Thorfinn odpowiedział, że ma na imię Helga i jest jego córką; Jest chora od dawna; jej problemem jest straszny ból w nogach; nie może spać w nocy i jako jedyna cierpi na tę chorobę.
– Czy cokolwiek było czynione aby ozdrowiała? - zapytał Egil
– Runy były ryte – odrzekł Thorfinn – syn władcy je uczynił; a ona poczuła się gorzej niż wcześniej po tym zabiegu. Ale być może Ty Egilu, możesz coś zaradzić na tę chorobę?
– Być może nie pogorszę jej stanu, jeśli wezmę się za nią swymi rękoma. - odrzekł Egil.
Następnie Egil zakończył swój posiłek, podszedł do kobiety i rozmawiał z nią. Nakazał podnieść ją z posłania i położyć swieżą pościel i tak uczynili. Następnie przeszukał jej łóżko i znalazł w nim kość wieloryba, na której były runy. Egil odczytał je, następnie przeciął i zeskrobał do ognia. Spalił również kość, na której były wyryte. Nakazał też wynieść starą pościel i dobrze wywietrzyć.
Następnie Egil zaśpiewał:
Run nie powienien te ryć,
kto ich nie umie czytać;
Od czarów ciemności pełnych
znaczenie można zagubić
Dziesięć słów źle spisanych
Na kości tej było wyrytych
One to piękną niewiastę
W ból i chorobę wprawiły.

Następnie Egil wyrył runy i ułożył je pod poduszką, na której chora leżała. Ona zaś stwierdziła, że jest niewyspana, ale czuje się już dobrze. Była jednak nadal osłabiona. Mimo to jej ojciec i matka byli zachwyceni. Thorfinn zaoferował Egilowi całą pomoc jaką mógł mu okazać.
Warto tu dodać iż błędne runy na kości wyrył młodzieniec, który chciał ową niewiastę skłonić do miłości do Niego.
Przykład powyższy nie tylko obrazuje konsekwencje pomyłki, lecz również pokazuje technikę przeciwdziałania złym/błędnym inskrypcjom runicznym oraz ważny a współcześnie pomijany element użytkowania run - 10 słów... nie liter lecz słów.
I tym optymistycznym akcentem, zakończę "wprowadzenie do leczenia runami"

Runy- dokładniejsze informacje

Zacznijmy od tego iż runy służyły w dawnych czasach przede wszystkim do pisania. Bez względu na to, jakiej teorii archeologicznej, jeśli chodzi o pismo runiczne i jego pochodzenie jesteśmy zwolennikami, były one pismem stworzonym do zapisu języka germańskiego (a raczej pewnej rodziny języków). Z danych jakie posiadamy wynika iż każda z run była wymawialna, niemniej ewoluowały znaczeniowo i wymowowo wraz z czasem i "położeniem geograficznym".
Tego, że język polski nie należy do rodziny jezyków germańskich jak sądzę nie trzeba nikomu tłumaczyć, podobnie alfabet łaciński, nie został stworzony do zapisu języka germańskiego lecz łacińskiego, czy więc można w prosty sposób dokonywać "transpozycji" run na alfabet łaciński a potem przekładać je na język polski?
Moim zdaniem nie i temu jest poświęcony niniejszy artykuł.
Najczęściej w polskiej literaturze, runom przypisywane są następujące litery:
Pierwszy Aett:
RunaFehuUruzThurisazAnsuzRaidoKenazGeboWunjo
Przypisywana litera/litery (alf. łaciński)f, v (późn.)uthark, c, g (poźn. f. młodszy)gw
Przypisywana litera/litery w/g Pani Chrzanowskiejfu, óc, ća, ąrkgw
RunaHagalazNaudhizIsaJeraEihwazPerthoAlgizSowelu
Przypisywana litera/litery (alf. łaciński)h
, ç

(ś,
 jak
 w niemieckim "ich")
ni, 
w
 mł. Futharku e, j
jei ewolujace w y, i (długie)pz,
zr,
(R) 
(trzy pierwsze 

zasadzie niefleksyjne), x 
(późn.)
s
Przypisywana litera/litery w/g Pani Chrzanowskiejhn, ńijypz,
 ź
s,
ś



RunaTiwazBerkananEhwazMannazLaguzIngwazDagazOthala
Przypisywana litera/litery (alf. łaciński)t, d (mł. futhark)bemlngd, dho
Przypisywana litera/litery w/g Pani Chrzanowskiejtbe, ęml, łżdo
{[środkowa tabelka] Sowelu-s-s,ś}
  • Fehu - zbliżona w wymowie zarówno do "f" dźwięcznego jak w angielskim wyrazie face, jak i do f bezdźwięcznego jak w angielskim wyrazie "give".
  • Uruz - odpowiadająca zarówno krótkiej jak i długiej samogłosce "u", jak w wyrazach took, full, oraz tool, flute
  • Thurisaz - odpowiadająca za dźwięk th bezdźwięczny - mimo pozornego podobieństwa nie należy jej mylić z dh, którą reprezentowała runa dagaz
  • Ansuz - odpowiadająca zarówno długiemu jak i krótkiemu "a", jak w wyrazach "up" i "father"
  • Raido - tu już zaczyna się "zabawa", gdyż z zachowanych napisów wynika iż runa ta reprezentowała zarówno "r" jak w wyrazie "three", jak i "run" - są to dwa różne dźwięki, z czego pierwszy w zasadzie nie jest spotykany w języku polskim Wymowa zależała w dużej mierze od miejsca w wyrazie, w którym się runa znajdowała.
  • Kenaz - odpowiada dźwiękowi "k" jak w wyrazie oak
  • Gebo - pozornie prosta runa, odpowiadająca dźwiękowi "g", jednak podobnie jak "r", "g" również można wymawiać na wiele sposbów w zależności od tego jakie inne dźwięki z nią sąsiadują. Pojawiała się również w zbitkach dźwięków typu "ng" (mimo iż za nie odpowiada teoretycznie runa ingwaz - znacznie rzadziej występująca w materiałach archeologicznych)
  • Wunjo - odpowiadała za zgłoskę "w" - tym razem bez niespodzianek, wyraz "win" jest tu dobrym przykładem.
  • Hagalaz - na związany z nią dźwięk "h" dobrzym przykładem jest wyraz "heel", nieco inaczej wymawia się szkocki wyraz "loch", w którym również występuje forma "h" zbliżona do zgłoski "kh". Trzecia zgłoska ç, jest czymś pomiędzy naszym niewyraźnym "ś", wymową niemieckiego "ich" lub angielskiego "hue". Ten ostatni dźwięk jest nieco zbliżony również do jednej z form runy "eihwaz", jednak ta ostatnia występowała niezmiernie rzadko.
  • Naudhiz - odpowiadała zgłosce "n" jak w wyrazie "sin"
  • Isa - odpowiadała dźwiękowi "i" ale... zarowno takiemu jaki występuje w wymowie wyrazu "silly" na początku jak i... na końcu a więc dźwięk zbliżony do "iy".
  • Jera - odpowiadała dźwiękowi "j" jak w wyrazie "year" lub "hallelujah"
  • Eihwaz - przy tej runie przypisywanych jest jej tak wiele dźwięków, ilu jest autorów opracowań, począwszy od różnych wariacji "e", poprzez "y" a skończywszy na równie wielu formach "i" (plus mieszane np. ei właśnie wędrujące w kierunku y oraz eo). Na dokładkę niektóre tłumaczenia sugerują iż mogła ona przyjmować również dźwięk zbliżony do trzeciej formy runy hagalaz (ç), aby pognębić sprawę jeszcze bardziej, warto zauważyć iż niektóre źrodła sugerują iż runa ta mogła odpowiadać za "uniwersalne h" wiązane z samogłoskami
  • Pertho - wiązana ze zgłoską "p" jak w wyrazie "peel", jednakże znamy jedynie około 14 inskrypcji zawierających tę runę. Najprawdopodobniej zgłoskę "p" znacznie częściej zastępowała runa "Berkana".
  • Algiz - Mimo iż runa ta ma przyporządkowany dźwięk zbliżony do "zr" (to nie literówka), lub "z", w większości występowała na końcu wyrazów i... nadawała im rodzaj męski. Zdarzało się iż błędnie była stosowana w środku wyrazów jako "r", zbliżone do "three".
  • Sowelu - wiązana z dźwiękiem "s" jak w wyrazie "see" - forma "sh" zbliżona do "ship" w tym wypadku nie występowała.
  • Tiwaz - odpowiedzialna za zapis zgłoski "t", jak w wyrazie "swart"
  • Berkana - występująca zarówno jako zgloska "b" jak i "p" oraz dźwięk "mieszany"
  • Ehwaz - odpowiadająca samogłosce "e"
  • Mannaz - związana ze zgłoską "m"
  • Laguz - związana ze zgłoską "l"
  • Ingwaz - najczęściej wiązana ze zbitkiem zgłosek n i g ("ng") jak w końcówkach "-ing" np. "singing"
  • Dagaz - ta runa posiada dwa dźwięki - pierwszy "d" i drugi, zbliżony do wymawialnego "th" - "dh"
  • Othala - związana z samogłoską o, zarówno długą jak i krótką

Drugi Aett:
Trzeci Aett:
Uważniejszy czytelnik, zuważy iż trzeci wiersz, w stosunku do drugiego, pochodzącego z analizy tekstów źródłowych ma się delikatnie rzecz ujmując nijak. Pytaniem otwartym pozostaje więc jak słowa używane w naszym języku zapisać za pomocą run? Proste zastosowanie "ą" jako "a" ma się niejak do run, ich brzmienia i do jakiejkolwiek fonetyki, chocby z tego powodu iż są to różne samogłoski.
Aby wysunąć jednak jakiś konstruktywny wniosek, sięgnijmy do opisu fonetycznego brzemienia run w nieco dokładniejszym wydaniu, niż było to czynione do tej pory na łamach tej strony:
Uff... mamy w ten sposob przynajmniej ogólnie opisany alfabet łaciński - na anglojęzycznych przykładach, a co z naszymi "ogonkami" (ą,ę,ł,ń,ś,ż,ź)?
Po pierwsze autorzy zajmujący się odcyfrowywaniem inskrypcji runicznych, są zgodni co do jednego - stan "ortografii" w tamtych czasach był makabryczny. Napisy roją się od błędów, literówek i "zastąpień" - niektóre zostały wspomniane już w powyższym uproszczonym spisie.
Po drugie, pisząc warto zwrócić moim skromnym zdaniem uwagę, na to co "słyszymy" a nie na to jak zapisane jest słowo w polskim alfabecie. Znamy już z powyższego spisu dźwięki, które wystarczały germanom do porozumiewania się - puryści językowi zapewne się oburzą, ale niestety, czasem warto popatrzeć na nasz język tak... jak wymawia go cudzoziemiec - anglik, lub jeszcze lepiej niemiec i stosując jego wymowę spróbować fonetycznie zapisać wyraz w alfabecie runicznym.
Po trzecie, zdecydowanie optuję za wyrzuceniem z jednego worka "a" i "ą" jako dźwięków zbliżonych (fonetycznie ą jest bliższe o), znacznie lepsza wydaje mi się metoda dopasowania do nich run adekwatnych do tego co słyszymy, np. "jabłko", wymawiamy jako "jabko" lub "japko", nie ma potrzeby więc używania w nim runy "Laukaz" jako "zastępnika dla "ł", możemy spokojnie zapisać ten wyraz jako "Jera, Ansuz, Berkana, Kenaz, Othala".
Po czwarte, jeśli nie jesteśmy w stanie jakiegoś słowa zapisać lub nam zgrzyta, spróbujmy znaleźć jego odpowiednik łatwiejszy do zapisania, bądź poszukać innej kombinacji run.
Po piąte, jest to tylko propozycja, bazująca na materiałach rekonstrukcyjnych ale łącząca w sobie wiele teorii i przypuszczeń - jest prawdopodobna ale na pewno nie "jedynie słuszna" - po prostu nie znalazłam jak do tej pory nic bardziej korzystającego ze źródeł i odnoszącego się jednocześnie do naszego języka. Zdaję sobie sprawę z tego iż brakuje w tym opracowaniu wielu szczegółów, w dużej mierze technicznych językowo, jednak osoby szczegółowo zainteresowane tym tematem, mogę odesłać do dwóch ostatnich pozycji z bibliografii dot. tego artykułu.

Runy- język runiczny

Alfabet runiczny - używany był do zapisu przez ludy germańskie (tzw. alfabet Futhak od pierwszych 6 liter) i celtyckie. Podobne pismo było też używane przez Ormian we wczesnej starożytności. Jako, że każda runa ma osobne znaczenie, symbole używane były również w obrzędach magicznych. Staronordyckie słowo run oznacza tajemnicę lub sekret.