z internetu.
Po długich dyskusjach i wyczerpujących poszukiwaniach, ustaliliśmy jeden plan działania. Ponieważ to Darek najlepiej znał się na rzeczy, to on miał dokonać najważniejszych przeciwzaklęć, a ja i Kaśka miałyśmy patrzeć i uczyć się, jak to określił.Wszystko mieliśmy już przygotowane. Czekaliśmy do wieczora, bo ponoć dopiero po zmierzchu zaklęcia działają najlepiej. Myślę, że dlatego boję się ciemności. Ale nie będziemy tu mówić o mnie. Przynajmniej nie w tym sensie.
Darek zapalił kilka świec, zgasił światło i usiadł z otwartą księgą na podłodze. Po długich kontemplacjach głośno zaczął czytać zaklęcia.
Cały ten rytuał polegał na odczytaniu trzech zaklęć w odpowiedniej kolejności. Najpierw Zaklęcie Przywołujące, podczas którego przed wywołującym pojawia się strasząca w owym miejscu zjawa. Po tym zaklęciu można przepytać upiora, jeśli sytuacja tego wymaga, po czym trzeba unieszkodliwić go Zaklęciem Obezwładniającym, które niszczy moc zjawy lub osłabia jego zdolności. Gdy mamy już ducha w garści, konieczne jest szybkie wypowiedzenie ostatniego zaklęcia, którym jest Zaklęcie Wrót. Jak się domyślacie, polega ono na otwarciu przejścia między wymiarami i odesłać upiora, skąd przyszedł. Proste, prawda? No jasne, że proste. W teorii.
Darek przystąpił do odczytywania Zaklęcia Przywołującego. Razem z Kaśką usiadłyśmy na łóżku i wpatrzyłyśmy się w niego, nie do końca wiedząc, czego się spodziewać. Przez długą chwilę nic się nie działo. Kiedy zaczęłam wątpić w jakąkolwiek moc zaklęć z księgi, nagle wszystkie świeczki zgasły. Dokładnie tak, jak w mojej wizji.
- Co jest? – warknęła Kaśka, jak to tylko ona potrafi. Usłyszałam jak szuka zapałek.
Ale Darek był szybszy. Odłożył ciężką księgę na ziemię, wyciągnął zapalniczkę, usłyszałyśmy ciche kliknięcie i zobaczyłyśmy słaby płomyczek. Szybko zapalił świecę, której blask padł na twarz jakiegoś mężczyzny.
- O Boże! To on! – krzyknęłam przerażona, przeżywając małe deja vu.
Kaśka patrzyła na niego niedowierzając.
- Dawid? Co ty tu robisz? – powiedziała.
Spojrzałam na nią oczami wielkimi jak pięć złotych.
- Ty.... ty go znasz? – zapytałam zdziwiona.
Kaśka patrzyła to na mnie, to na zjawę mężczyzny, kręcąc głową. Milczała.
- Ja go znam – powiedział cicho Darek. Dziewczyny odwróciły spojrzenia na jego bladą twarz. – Znów się spotykamy...
- Owszem – odparła zjawa, siadając na krześle przy stole. – Cóż za niespodzianka. – Spojrzał na nas i ze śmiechem powiedział: - Która jest twoja? Może już mi się udało ją uwieść?
Zobaczyłyśmy jak Darek zaciska pięści. Poruszył groźnie szczękami.
- Dawid, o co tu chodzi? – krzyknęła histerycznie Kaśka, łapiąc mnie podświadomie boleśnie za łokieć.
- Marit, zaklęcie – powiedział przez zęby Darek. Wpół przytomna, czując się dziwnie nierealnie, spojrzałam na niego. – Zaklęcie! – powtórzył wściekle.
Zawahałam się chwilę, po czym podbiegłam do niego i podniosłam księgę, która wciąż leżała na ziemi. Nie do końca wiedząc, co robić, przewróciłam stronę i zaczęłam głośno czytać.
- „Mocy jasna, mocy zła, niech odjedzie siła twa. Zgiń, przepadnij w zapomnienie, odejdź stąd na me życzenie...”
Mężczyzna rzucił się w moją stronę i spróbował wyrwać mi księgę z rąk. Jednak Darek szybko odepchnął go. Zaczęli się bić.
- Szybciej! – krzyknął Darek stłumionym głosem.
- ...Eee... „Mocyjasna,mocyzła,zgiń,przepadnij-razidwa!” – wyrzuciłam z siebie na jednym oddechu.
Darek wymierzył cios w twarz mężczyzny i ten padł nieprzytomny na ziemię.
- No. I to by było na tyle – powiedziałam zadowolona z siebie, ale zaraz moja pewność siebie znikła, gdy Darek spojrzał na mnie.
- Daj mi księgę, skończę z nim – warknął wściekle.
Zabrał księgę z moich rąk i zaczął czytać. Gdy skończył, zjawy mężczyzny już nie było na naszej podłodze. Kaśka wciąż siedziała na łóżku patrząc na nas wielkimi jak pięć złotych oczami. Zaniepokojona pokręciłam głową.
- Skąd ty go w ogóle znasz, Kaśka? – zapytałam i usiadłam obok niej.
Darek usiadł na swoim łóżku, całkowicie nas ignorując, i zakrył twarz dłońmi.
Kaśka smutno spojrzała na mnie.
- Poznałam go na tej imprezie pierwszego dnia – powiedziała cicho. – Wydawał mi się taki miły...
- Nie przejmuj się, w końcu nie wiedziałaś, że to był... upiór – próbowałam ją pocieszyć, ale chyba nie wyszło mi to dobrze.
- To nie był upiór – rozległ się twardy głos Darka. Zerknęłam na niego, nie pewna, czy chcę usłyszeć, co ma do powiedzenia. – Przynajmniej nie do końca. Miał w sobie więcej z demona.
- Jak to? Skąd to wiesz? – zainteresowała się żywo Kaśka, prostując się momentalnie.
- Wiem – odparł, opuszczając dłonie.
Zerknął na nas nieodgadnionym wzrokiem. Wstałam i podeszłam do niego.
- On... mówił coś o... uwodzeniu – powiedziałam cicho. – O to chodzi, prawda?
Darek podniósł na mnie oczy pełne bólu.
- Tak, ale mógłbym o tym nie mówić?
- O nie, masz nam teraz wszystko powiedzieć! – warknęła Kaśka, stając obok mnie.
Spuścił wzrok na podłogę i długo milczał.
- Widocznie gdzieś tu niedaleko musi być jego grób – zaczął wolno. – Kiedyś, kiedy jeszcze żył, jako demon, spotkałem go. On... – głos mu się załamał, ale zaraz szybko się pozbierał. - ... On uwiódł Lidkę, a potem zabił ją... Tym głownie się zajmował...
Dziewczyny milczały chwilę.
- Kto to była „Lidka”? – zapytała w końcu Kaśka.
Podniósł na nas wzrok.
- Moja narzeczona.
***
Jeszcze tego samego wieczoru spakowaliśmy się i wróciliśmy do domów. Sprawa została wyjaśniona, a jeżeli czegoś Wam nie wyjaśniłam, to pewnie z jakichś bardzo ważnych powodów, w każdym razie wszystko wróciło do normy. Niestety nie u nas. Podczas tego wyjazdu, wiele dowiedziałam się o Darku. Jednak spora część jego życia wciąż pozostawała dla mnie tajemnicą, którą nie sposób było poznać. Nawet gdy czasem nam się wydaje, że wiemy już wszystko o drugim człowieku, tak naprawdę zawsze zostanie coś, czego nigdy nie poznamy, czego nigdy nie będziemy mogli odkryć. A choćbyśmy i odkryli, będziemy tego żałować.
Upiór pokonany, Darek po części poznany, Kaśka załamana, ja... nie usatysfakcjonowana. Wniosek: kolejna misja zakończona powodzeniem. Koniec. Niestety tylko tej historii z upiorem...
Marit
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz